A kiedy śnieg przestanie prószyć, to Monty na spacer ruszy.

Blog zawieszony

Po przeprowadzeniu ankiety większością głosów wygrała opcja zawieszenia bloga. Oznacza to, że autorzy mają możliwość dalszej gry i zapisów, ale administracja — za wyjątkiem wysyłania zaproszeń i wpisywania do listy bohaterów — nie będzie angażować się w życie bloga. Z tego samego powodu zakładka Organizacyjnie na czas zawieszenia bloga zostaje usunięta. Raz jeszcze dziękujemy za Waszą obecność i życzymy Wam wszystkiego, co najlepsze.

nie istnieję & latessa

Kalendarz

16/02/14 Otwarcie
16/02/14 Nowy mod
22/02/14 Wydarzenie: Burza Śnieżna – link
24/02/14 Odejście moda
26/02/14 Nowy mod
19/04/14 Wydarzenie: Mecz Hokeja – link
02/07/14 Nowy szablon
07/07/14 Wydarzenie: Kto zabił? – link
20/07/14 Odejście moda
23/07/14 Nowy mod
29/08/14 Zamknięcie
24/12/15 Reaktywacja
25/12/15 Nowy admin
28/12/15 Wydarzenie: Kolacja wigilijna – link
29/06/15 Nowy nagłówek
09/10/16 Wydarzenie: Deszcz i wichura - link
28/11/16 Nowy nagłówek
10/12/16 Wydarzenie: Uratuj święta! - link
04/01/17 Wydarzenie: Psi zaprzęg - link
28/01/17 Wydarzenie: Słodka Walentynka - link
04/02/17 Nowy szablon
27/03/17 Wydarzenie: Mount-ipedia - link
21/04/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap I - link
01/05/17 Wydarzenie: Pojedynek Mistrzów, etap II - link
02/05/17 Nowy nagłówek
17/09/17 Wydarzenie: Spływ kajakowy - link
02/02/17 Nowy szablon
14/02/17 Wydarzenie: Poczta walentynkowa - link
07/07/18 Zawieszenie

"Smell the wild air"


Paul Florrick

48 lat Leśniczy FC: Jeffrey Dean Morgan (Jason Crouse ❤)

Ma wrażenie jakby na nowo uczył się życia w tym sennym miejscu, które przez długi czas było w końcu jego rodzinnym domem. W oczach mieszkańców miasteczka czuje się bardziej przyjezdnym niż osobą pamiętającą jeszcze większość zakątków dookoła jeziora Roedeark odkrywanych jako podrapany, uśmiechnięty dzieciak ze świętej pamięci ojcem.
Mija drugi rok odkąd wrócił do Mount Cartier, by przejąć opiekę nad leśnym rejonem lasu Quicame. Stanowisko zwolniło się po przejściu na emeryturę poprzedniego leśniczego i wydało się dobrym pomysłem na ucieczkę o której Paul tak marzył - do dziś pamięta, jaką kłótnie wywołała propozycja nadleśniczego o porzuceniu leśnych ścieżek rejonu Ontario i przyzwyczajenia się do papierkowej roboty za biurkiem, bo "należy zwolnić teren młodym wilkom". Wiedział, że prędzej czy później trafi na "kancelaryjną emeryturę", ale nie czuł by była to jeszcze odpowiednia pora i wszystko w nim krzyczało by się nie zgadzać. Nienawidził zastoju jaki wiązał się z taką biurokracją, przyjemność sprawiało mu poranne leśne powietrze pachnące wilgocią i długotrwałe, samotne wędrówki po terenie. Podejrzewał, że w rejonie w pobliżu Mount Cartier nikt go nie ruszy, bo rzadko kto przybywa na ten koniec świata z własnej woli. Ostatnimi czasy poza pracą nic go nie trzymało w Ontario, a nić która mogłaby jeszcze zmusić mężczyznę do pozostania zerwała się długie, gorzkie miesiące temu.

Decyzja przyszła szybko, prośba o przeniesienie napisała się praktycznie sama. Wiedział, że słynął z niezłomności jeśli się na coś uparł, ale ostatnim razem podjął tak szybką decyzję, gdy podpisywał ośmioletni kontrakt zaciągu do wojska by opłacić pierwszy rok studiów leśnych. Wiedział jednak, że podejmuje słuszną decyzję.
I nadal tak uważa, zwłaszcza gdy patrzy na uśpione miasteczko otoczone lasem nim słońce wzejdzie ponad horyzont. Choć spokój nie był nigdy synonimem jego charakteru to wiedział, że tylko w takim miejscu może do końca robić to co mu się tak naprawdę podoba i sprawia przyjemność.
Po prostu ponownie musiał zapuścić korzenie w Mount Cartier.


____
Hej! Trzymam mocno kciuki za super zabawę i dużą ilość wątków.
Mam także nadzieję, że Paul zapuści w końcu korzenie w Mount Cartier :) Choć starałam się czytać o tym jak wygląda leśnictwo w Kanadzie dla wygody opieram się raczej na tym co znam z Lasów Państwowych (mam nadzieję, że to nie przeszkadza!)
Zapraszam i sprzedaje dużo przytulasów!

23 komentarze:

  1. Skoro sprzedajesz przytulasy to szczekadła Hanny będą zaszczycone, gdy leśniczy też je wyprzytula! Czy jedenaście wariatów może liczyć na udostępnienie kawałka lasu na jazdę zaprzęgiem i szeroko pojęte zabawy w śniegu, czy leśniczy będzie nas wyganiał? :> I dziękujemy serdecznie za wspominkę u góry, zapraszamy do nas, bo choć nas dużo to nie gryziemy (no, może poza Oswaldem, ten jest niezbyt towarzyski)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda nie wiem jak się przedstawia kreacja Jasona Course'a - wiem tylko, że bodajże jest to postać z "Dobrej żony", której nie miałam okazji oglądać - ale polecam również film "Przypadkowy mąż". Na pewno zauroczysz się w JDM na nowo, ja tak zrobiłam, kiedy powtórzyłam sobie seans z nim jako strażakiem :). A co do postaci, to powiem tylko, że idealnie wpisuje się w klimat Mount Cartier. Takich panów nam trzeba! No i tutaj na pewno nikt go nie będzie wysyłał na emeryturę. Także ten, baw się u nas dobrze.

    Andrew, Scott & Eli

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ach, Jeffrey! Zostałam kupiona już na starcie. Dodatkowo, zgadzam się z tym, że Paul idealnie wpasowuje się tutaj. <3 I mam nadzieję, że uda nam się wykombinować jakiś miły (lub nie) wątek, mimo różnicy wieku naszych postaci. ;D]

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, toż to mój kochany Sandro! <3 Wooah, potarzajmy się w śniegu. Z jednej strony moja Hannah jest w MC dłużej niż Paul, ale de facto wróciła kilka miesięcy temu, więc przegapiła moment, w którym się pojawił. I chyba mam w związku z tym pomysł! Hannah mogła mieć świetny układ z poprzednim leśniczym, więc myśląc, że znów go odwiedzi, wzięła wszystkie psiaki w dwa zaprzęgi i przyjechała. Okaże się, że mamy niespodziankę w postaci nowego leśniczego. Zapewne po dłuższej chwili konsternacji, niezręczności być może, Paul da się namówić na mały wyścig? ;)

    Hannah

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jestem, żyję i miło mi się robi na serduchu, jak patrzę na ponowny rozrost naszego bloga. Witaj w szeregach! Mam ogromną słabość do facetów z brodami i Morgan nie jest wyjątkiem. Tak w ogóle to zauważyłam, że dużo osób wraca do MC, ponieważ mają jakieś problemy, uciekają przed kimś, chcą ponownie siebie odnaleźć. Właściwie im się nie dziwię, piękne miejsce na odrodzenie.]

    Paris

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie. To nam tym bardziej miło, że wróciłaś na bloga. A wątek możliwe nawet, że zaproponuję tylko nie wiem kiedy, bo chwilowo nie mam internetu. I w sumie nie wiem kiedy wróci :c

    Andrew, Scott & Eli

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, dokładnie! Niezwykle spodobał mi się pomysł tej gry bezustannie czekam na kontynuację, szukając na FB jakiegokolwiek info. Pozostaje trzymać kciuki ;) Będę dozgonnie wdzięczna za rozpoczęcie!

    Hannah

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wpadam, bo mój ukochany JDM <3 Wraz z Wendy same chętnie damy dużo przytulasów Paulowi :D Mam nadzieję, że różnica wieku nie będzie stanowić przeszkody i wspólnie wymyślimy jakiś ciekawy wątek, jeśli masz chęć :)]

    Wendy

    OdpowiedzUsuń
  9. [Aww <3 Jaki uroczy prezencik :D Szkoda, że postać grana przez Emily w The Walking Dead nie doczekała się postaci granej przed JDM, bo może byłyby jakieś ich wspólne zdjęcia/gify, a tak to ni ma :c
    W każdym razie, jestem jak najbardziej na tak! Wendy chętnie będzie pomagać mu w jakichś lekkich pracach (i pewnie będzie się w nim podkochiwać, kij z tym, że ma prawie pięćdziesiąt lat, a ona dziewiętnaście xD). I mam taki jeden pomysł na wątek z elementami małej tragedii i przetrwania :D Otóż, mogą wybrać się gdzieś w góry, aby zrobić porządek w jakiejś niewielkiej chatce, w której mieszkał niedawno zmarły mieszkaniec Mount Cartier, który był takim typowym odludkiem. Wszystko fajnie i pięknie, uwijają się jak mrówki, a tu niespodzianka - nagle spada lawina śnieżna, którą spowodował jakiś wystrzał, który słyszeli chwilę wcześniej. Na szczęście, zdążą schować się w domku, któremu nic się nie stanie i przetrwa lawinę, ale na nieszczęście - zostaną tam uwięzieni na dzień lub dwa. Oczywiście, żeby nie było za tragicznie, w domku wciąż będzie jakieś drewno na opał, jakieś puszki z dobrym jedzeniem, coby głodni nie byli albo nie zamarzli na śmierć. A jeśli się pomysł nie podoba, zawsze możemy wymyślić coś innego :)]

    Wendy

    OdpowiedzUsuń
  10. [Wendy woli starszych, ma to po mnie, ale cii :D
    Hmm, a ja bym jednak zaczęła już od tego, co wymyśliłam, aczkolwiek przez pewien czas mogłoby być spokojnie. Niech na razie spotkają się w leśniczówce Paula, zaczną przygotowywać się do drogi, później wyruszą w górę (mogą trochę porozmawiać, Wendy może też trochę się powygłupiać, ot taka sielanka), jak już będą na miejscu to też przez chwilę sobie popracuję i dopiero po jakimś czasie - bum!, lawina :)]

    Wendy

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ochota zawsze się znajdzie! :D I jak najbardziej skrobnęłabym coś z Twoim Panem :3 Co powiesz, by poznali się właśnie, gdy gonili razem złodzieja, który chciał zwędzić drewno? XDD A teraz wspólnie mogliby szukać jednego z synów Jake'a, który się gdzieś zapodział podczas spaceru z opiekunką :D Ogólnie mogą się przyjaźnić :D]

    Jake

    OdpowiedzUsuń
  12. Od urodzenia była uczona samodzielności, inaczej nigdy w życiu nie poradziłaby sobie w sierocińcu, gdzie każdy był w zasadzie zdany na siebie. Kiedy więc została przygarnięta przez rodzinę Jacksonów, starała się im pomagać na wszelkie sposoby, nie tylko dlatego, że chciała im się odwdzięczyć i pokazać, że może być dobrą córką, ale też dlatego, że była po prostu przyzwyczajona do pracy. Musiała coś robić, nie lubiła siedzieć bezczynnie na tyłku i się nudzić, toteż gdy kilka miesięcy temu skończyła szkołę, od razu zatrudniła się w sklepie, w którym akurat szukali kasjerki, aby mieć coś do roboty. Pomagała też w domu, czasami opiekowała się psem sąsiadki, gdy ta musiała gdzieś wyjechać, a ostatnio nawet pomagała miejscowemu leśniczemu w jakichś drobnych i lekkich pracach. Nie była jednym z tych niegrzecznych i niewychowanych dzieci z domu dziecka, co od najmłodszych lat kradną, piją, a czasami nawet palą. Była ich przeciwieństwem, grzeczne dziecko z uśmiechem anioła i wielką chęcią pomocy. Ludzie często dziwili się jak ktoś tak wesoły i optymistyczny mógł wyrosnąć w domu dziecka, ale, jak widać, zdarzało się. Różni ludzie przewijali się przez sierociniec, Wendy znała wiele osób, które były naprawdę wrażliwe i miały dobre serce i zawsze starała się dementować stereotyp jakoby wszystkie dzieciaki wychowywane w domu dziecka były nieletnimi kryminalistami.
    Doskonale wiedziała o owym mężczyźnie, który mieszkał w tutejszym lesie, z dala od miasteczka. Kilka razy nawet chciała go odwiedzić, ale bała się, że się zgubi, bowiem zupełnie nie znała tych okolic. Owszem, często chodziła na spacery, ale nie zapuszczała się za daleko, gdyż bała się, że się zgubi, wpadnie w jakąś pułapkę albo skądś spadnie i tak będzie wyglądał jej koniec. Nie chciała chodzić więc w głąb lasu sama, a jako, że nikt nie miał czasu pójść z nią, aby odwiedzić owego mężczyzny, koniec końców nigdy tam nie poszła. Teraz zaś było za późno, gdyż zmarł kilka dni temu, przynajmniej tak słyszała od córki burmistrza. Plotki te potwierdziły się jednak, gdy usłyszała, że poszukują osób, które pomogą w uprzątnięciu chatki, w której człowiek mieszkał. Rzecz jasna, zgłosiła się bez zastanowienia, ciesząc się nie tyle z tego, że będzie mogła pomóc, ale że w końcu odwiedzi chatkę, nawet jeśli jej właściciel już nie żył. Plus był też taki, że miała się tam wybrać razem z Paulem, którego ostatnimi czasy naprawdę polubiła, może nawet ciut za bardzo, do czego nawet wobec siebie się nie przyznawała. Może i mężczyzna miał te prawie pięćdziesiąt lat, ale Wendy zawsze lepiej dogadywała się z osobami starszymi, niż ze swoimi rówieśnikami. Szczególnie, że ci byli teraz najbardziej zainteresowani facebookiem, twitterem czy innym instagramem, a panna Clarke zupełnie tego nie rozumiała.
    Nie była typem osoby spóźnialskiej, toteż punkt dziesiąta, a będąc bardziej dokładnym – minutę przed, stawiła się pod leśniczówką, przed którą siedział już Paul, popijając coś z kubka. Tak jak kazał, ubrana była naprawdę ciepło, a na nogi wcisnęła specjalne buty do chodzenia po górach zimową porą. Dodatkowo narzuciła też na plecy niewielki plecak, do którego spakowała termos z gorącą herbatą oraz trochę przekąsek, coby nie byli skazani jedynie na same kanapki. Wendy lubiła czasem coś sobie przegryźć, szczególnie jakieś herbatniki, krakersy czy paluszki.
    — Dzień dobry! — przywitała się z entuzjazmem, posyłając w kierunku mężczyzny jeden ze swoich najszerszych uśmiechów. Naprawdę cieszyła się na ten spacer, a później kilka godzin pracy przy chatce, lubiła aktywnie spędzać czas, szczególnie w tak słoneczny dzień jak dzisiaj. Co prawda, termometry nadal wskazywały temperaturę poniżej zera, ale dzięki temu, że słońce w końcu wyszło zza chmur, wydawało się, że jest jakoś cieplej.

    Wendy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Internet mnie jednak nie zawiódł! :D
      https://www.youtube.com/watch?v=v46qi1efOTw]

      Usuń
  13. [Może, może ;) Tak, Kat ma ten inny, twardszy rodzaj psychiki, taka już jest, trochę dziwna.
    A masz może jakiś pomysł? Pamiętaj, że ja się piszę na każdy wątek, który ma w sobie trochę szaleństwa, przemocy i niebezpieczeństwa.]

    Paris

    OdpowiedzUsuń
  14. — Nie było tak źle, bywało gorzej. Pamiętam jak rok temu śniegu było o kilkanaście centymetrów więcej, a pługi jeszcze nie zdążyły odśnieżyć wszystkich chodników. Mówię panu, przyszłam wtedy do domu przemoczona od stóp do głów — mruknęła z rozbawieniem, tupiąc nogami zanim weszła do leśniczówki, aby pozbyć się nadmiaru śniegu z butów. Nie lubiła zimy, ale – w przeciwieństwie do niektórych – nie siedziała cały czas w domu pod grubym kocem i z kubkiem gorącej herbaty w ręku. Starała się wychodzić jak najczęściej, aby się dotlenić i przez te kilka miesięcy nie stracić jako takiej kondycji.
    Ruszyła za Florrickiem do kuchni, przyglądając się wnętrzu leśniczówki, w której jeszcze nigdy nie była. Jak się jednak spodziewała, w środku niemalże cała była z drewna, a wyposażenie nie należało do tych nowocześniejszych, choć było widać, że niektóre meble są nowsze od innych. Wendy zdecydowanie zmieniłaby wystrój wnętrza, ale nie ona tutaj decydowała i skoro Paul tak to zostawił, musiało to oznaczać, że albo taki wygląd mu się podobał, albo nie przeszkadzał na tyle, aby coś w nim zmieniać. Wchodząc zaś do kuchni, od razu zarejestrowała fakt, że wiszące na oknach zasłony powinny być wymienione, zaś w doniczkach stojących na parapecie można byłoby zasadzić kwiatki. I na pewno kiedyś o tym mężczyźnie powie, ale na razie chciała się skupić na zadaniu, które mieli do wykonania dzisiaj.
    — Dziękuję — powiedziała z uśmiechem, odrywając spojrzenie od wiszącego w kuchni jedynego obrazu, który przedstawiał martwą naturę. Pokiwała głową na słowa mężczyzny, patrząc jak znika za drzwiami, po czym siorbnęła niewielki łyk gorzkiej herbaty, starając nie poparzyć się w język. Nie było to bowiem zbyt przyjemne doświadczenie, o czym kilka razy się przekonała. Na szczęście, napój nie był zbyt gorący, toteż kiedy Paul wrócił do kuchni, ona zdążyła wypić herbatę do końca. Ilość narzędzi w dłoniach Florricka skomentowała jedynie uniesieniem brwi w górę, ale nie pisnęła ani słowa, bo skoro mężczyzna to wziął, musiało być im to potrzebne.
    — Nie ma za co. I właściwie to nic innego do roboty nie miałam, dzisiaj w pracy mam wolne, dom posprzątała wczoraj mama, a dzisiaj wraz z tatą pojechała do sąsiedniego miasteczka, aby odwiedzić jakąś ich ciotkę, więc siedziałabym w domu i umierała z nudów. A tak to mam zajęcie i przy okazji zrobię dobry uczynek. — Wzruszyła ramionami, ciągle nie przestając się uśmiechać. Kiedy on robił kawę, ona wzięła swój plecak i jeszcze raz sprawdziła czy wszystko ma, choć w domu zrobiła to przynajmniej trzy razy. — Wszystko jest! — zakomunikowała, zapinając plecak, który zarzuciła sobie na plecy, gdy wstała od stołu. — Oczywiście, że dam. Wątpi pan we mnie? — mruknęła z udawanym oburzeniem, jednak po chwili roześmiała się wesoło. — Niech się pan nie martwi, nie zacznę umierać po kilkudziesięciu metrach. Wbrew pozorom, mam dobrą kondycję i wytrzymam te dziesięć kilometrów pod górkę — dodała, zapinając kurtkę pod szyję i szczelniej opatuliła się szalikiem, który ze sobą wzięła. — Idziemy?

    Wendy

    OdpowiedzUsuń
  15. [Niestety, rezygnuję jednak z bloga, ale jeśli chciałabyś kontynuować wątek na mailu (gdyż ja jestem chętna) to zapraszam: lubie.cieple.swetry@gmail.com :)]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Przepraszam, że dopiero teraz, ale za to jak dostałam zaproszenie, to się stawiam! I aż mi smutno, że tyle mnie tu nie było i Paula nie ogarnęłam, bo... ekhm... mrauuuu
    Myślę, że to idealny typ pana, któremu Lily nie dawałaby spokoju i próbowała swoich sztuczek, bo w końcu w porządnym wieku, przystojny, leśniczy. Poza tym w nocy może się w lesie dużo dziać ^^
    Nie mam tylko pomysłu od czego zacząć, ale mogę nam rozpocząć jak już ustalimy jakiś plan działania :)]

    Lily Harding

    OdpowiedzUsuń
  17. [Podoba mi się ten pomysł. Może zrobimy z mamy Emmy i Paula szkolnych znajomych? Ojciec Emmy zginął w wypadku tuż przed jej narodzinami, więc nigdy go nie poznała. Paul mógł więc trochę pomagać dawnej koleżance, mamie Emmy, szczególnie w jakichś męskich zajęciach, a dla małej Emmy był dobrym wujkiem i pewnie jedynym mężczyzną w jej życiu, który mógłby być przynajmniej kimś na kształt ojca.
    Co Ty na to?]

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  18. [Tak, to będzie dobry punkt wyjścia! Emma i jej mama na pewno nie mają żalu do Paula o jego wyjazd, ale na pewno też tęskniły i im go brakowało. Minęło zresztą dużo czasu, z Emmy już żadna dziewczynka, tylko młoda kobieta i zapewne jeszcze nie do końca wie, jak powinna traktować Paula i jak się przy nim zachować.
    Mogłabym prosić Ciebie o zaczęcie? :)]

    Emma

    OdpowiedzUsuń
  19. Gratulacje! W zamian za wnikliwość w poszukiwaniach reniferków właśnie przybyła do Ciebie kolejna ikonka - Rudolf Czerwononosy. To nie byle jaka nagroda, bo jako jedyna osiągnęłaś wynik 15/15. To się nazywa mistrzowskie wygrywanie! ★

    OdpowiedzUsuń
  20. [Dziękuję za miłe powitanie! Zwykle odpisuję szybciej, zapewniam, ale umarły mi internety i dopiero powoli odżywam.
    Żadnych marzeń, niestety, nie mam. :< (jak to smutno brzmi!) Ale Paul jak najbardziej może zostać stałym klientem Idy. Mógł nawet pomagać Idzie w remoncie domu i tworzeniu jej zakładu, dzięki czemu Ida wciska mu babeczki za darmo.]

    Ida

    OdpowiedzUsuń
  21. [Pięknie dziękuję za tak miłe przywitanie :) Myślę, że muszą się nawet w pewien sposób kumplować. Podczas zamieci drzewa lubią się łamać, a co ma zrobić strażak z drzewem, jak już je usunie z drogi? Komuś oddać je musi.. Wysyłam dwie tony przytulasów i trzy tony podziękowań. Czołem!]

    Lucas

    OdpowiedzUsuń